Otyłość – choroba, uzależnienie czy lenistwo
W dzisiejszym artykule “Otyłość – choroba, uzależnienie czy lenistwo” postaram się przedstawić informację, które być może pomogą pozbyć tak niechcianych, zbędnych kilogramów. Przyjrzyjmy się na początek, bliżej produktom i ich działaniu na ludzki organizm.
- słodycze,
- fast food,
- pokarmy bogate w przetworzone tłuszcze nasycone oraz
- te, które w swoim składzie zawierają cukier ,
- bądź co gorsza, cukier połączeniu z tłuszczem, w ilości przyprawiającej o zawrót głowy,
- alkohol.
Wszystkie te mające zaspokoić nasz głód i potrzebę uciechy pokarmy, zaburzają pracę naszego układu pokarmowego. Organizm zmuszony ciężką pracą, niekiedy ponad siły, musi poświęcić któryś z organów, aby utrzymać cię przy życiu. Takie ma zadanie. Cóż trawienie tego typu produktów nie jest łatwe. Dodatkowo bakterie obecne w układzie pokarmowych odpowiedzialne za trawienie, wchłanianie pokarmów oraz dbające o twoją odporność na choroby, ulegają zużyciu, co prowadzi do zniszczenia flory jelitowej. Następstwem tego są przeciekające jelita, nadwrażliwość jelit, po choroby typu rak bądź choroby układów ruchu, krążenia, moczowego, rozrodczego, oddechowego, wydalniczego i nerwowego.
Pamiętaj zdrowie zaczyna się w jelitach!
Gdy twoja otyłość jest na tyle zaawansowana, że dodatkowo chorujesz przewlekle, w miarę możliwości i metodą małych kroczków, odstaw cukier i wszelkiego rodzaju połączenia cukru z tłuszczem. Jak tego dokonać, postaram się wyjaśnić w drugiej części artykułu.
Dlaczego każdy z tych produktów jest zły
Czy odrobina przyjemności w życiu nam się nie należy?
Muszę rezygnować na zawsze z tych produktów?
Co jeść na spotkaniach z przyjaciółmi, gdy jest się na diecie?
Jak przekonać dzieci do unikania słodyczy, gdy pełno ich w szkole?
Produkty zawierające w swym składzie te uzyskane na drodze reakcji chemicznej, przetworzone, nie zawierają ani jednego niezbędnego człowiekowi do życia składnika odżywczego, ani witamin, a te właściwe, obecne w organizmie są potrzebne do trawienia tych przetworzonych, dostarczanych. Długie stosowanie takich praktyk powoduje zubożenie organizmu w niezbędne do życia pokarmy, następnie choroby, a trwałe prowadzą do śmierci. Dawno już zapomnieliśmy, że pokarm ma służyć człowiekowi do życia, a nie zaspokajania potrzeby chwilowej przyjemności. Do tego zdecydowanie służą inne rzeczy:)
Tak, każdy z wyżej wymienionych produktów jest zły!
Więcej na stronie https://agnieszkakupis.pl/warzywa-i-owoce-kontra-reszta-co-warto-wiedziec/
Ludzie w dzisiejszych czasach dążą do zaspokajania swoich potrzeb szybko i łatwo, przez co zamiast czerpać z nich radość popadają w różnego rodzaju uzależnia i depresję. Słyszałam kiedyś bardzo mądre zdania.
Pierwsze brzmi:
Im ciężej będziesz pracować w życiu, tym łatwiejszym to życie się stanie.
Drugie:
Łatwa droga przynosi cierpienie, trudna droga przynosi satysfakcje, radość i w konsekwencji szczęście.
To twoje życie, Ty wybierasz. I jak? Nadal chcesz być w kołowrotku jak chomik, pytając się siebie, „Czemu mnie to spotyka?”. Życie zawsze będzie cię popychać do rzeczy, dzięki którym staniesz się lepszym człowiekiem, nawet gdy tego nie chcesz. Ba, szczególnie wtedy, gdy tego nie chcesz.
Owszem, należy Ci się tyle przyjemności, ile pozwolisz sobie otrzymać i w sposób, który jest dla Ciebie dobry. Niekoniecznie ten, który sobie założyłeś, sądząc, że to słodycze mają ci go dać.
Zastanówmy się dlaczego na samą myśl, że z czegoś musimy zrezygnować na zawsze, robi nam się słabo i działamy, wręcz odwrotnie zajadając się jeszcze bardziej? Odpowiedź na to pytanie jest dość prosta. Nasz mózg tak działa. Czy zastanawiałeś się kiedyś skąd pochodzi nałóg? Dlaczego ciągnie nas do jednych rzeczy a do innych nie? Wszystko siedzi w głowie, w utartych przekonaniach i przyzwyczajeniach.
Głównym zadaniem naszego organizmu jest utrzymanie nas przy życiu. Uwierz mi, zrobi on wszystko, aby tego dokonać. Mózg można by przyrównać do maszyny zaprogramowanej w dzieciństwie (podobno do 7 roku życia) stałymi schematami, przekonaniami i zachowaniami. To dlaczego pewne działania wykonujemy w ten, a nie inny sposób jest uwarunkowane młodością. Dodatkowo zarówno mózg jak i cały organizm lubi stałe działania. Nowości są dla nich przerażające i budzą sprzeciw. Stąd też zrobi on wszystko, abyś nie wprowadzał zmian, uaktywniając w tobie np. strach. I tak mamy okazję doświadczać blokad lub pewnego rodzaju zahamowań, dając odpowiedź na pytanie dlaczego zmiany nie są łatwe.
Nie wińmy jednak za to naszego ciała. Takie działania chronią nas przed niebezpieczeństwem zwłaszcza wtedy, gdy jest ono uzasadnione. Dlatego tak ważne i przynoszące ogromne rezultaty jest wprowadzanie zmian powoli potocznie mówiąc z szybkością żółwia, aby mózg nie przyjął takich czynności za odmienne od tych co były dotychczas. Nazywamy to niekiedy syndromem gotującej się żaby, tylko w naszym przypadku z odmiennym, dobrotliwym skutkiem. Żabę wkładamy do przyjemnie ciepłej wody, która jest podgrzewana na gazie. Nim żaba zdąży się zorientować zostanie ugotowana i zjedzona.
Rzucanie organizmu na głębokie wody i oczekiwania rezultatów od razu, prowadzi do rozczarowań. To małe zmiany wprowadzane powoli, systematycznie i stale wprowadzają widoczne, zadowalające stałe efekty. O zmianach: https://agnieszkakupis.pl/zwolnij/
Przyzwyczajenia i przekonania mają ogromną moc. Myślenie ukierunkowane na to co znane nie daje zmian. Zgodnie ze słowami Alberta Einsteina:
Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów!
Idąc na spotkanie z przyjaciółmi oczywiste może być założenie, że dziwnie się tam będę czuć, jedząc odmiennie od reszty. Takie uczucie jest w zupełności normalne i zrozumiałe. Nowe dla dotychczasowych przyzwyczajeń działanie, po pewnym czasie wejdzie w nawyk. Wtedy też stanie się dla organizmu znane, akceptowalne i łatwiej będzie konsekwentnie go przestrzegać.
Na imprezy zabieraj co lubisz najbardziej z pokarmów stosowanych w swojej diecie. Uchronisz tym samym organizm przed próbą rezygnacji z niej i ochotą sięgnięcia po niezdrową przekąskę. Nie może on pomyśleć, że czegoś ci brakuje lub że takie wyjście jest dla ciebie nie lada wyzwaniem. Zgodnie z założeniem pomagającym oszukać mózg, mówiącym nie rezygnuje z gorszego, tylko wprowadzam lepsze. Co pozwala wyjść z energii poświęcenia w energię wyzwania.
Dzieci to bardzo mądre stworzenia, które kierowane w rozsądny sposób, zawsze wybiorą to co dobre. Niestety nie ma innej drogi w przekonaniu dzieci do eliminacji z diety produktów z powyższej listy, jak stosowanie tego u siebie. One nie uczą się tego inaczej jak przez obserwację. Godzinne wykłady na temat zdrowego żywienia lub szkodliwości produktów nie przyniosą rezultatów, gdy jedno mówimy, a inne robimy. Bądźmy najlepszym przykładem dla swoich pociech. Przy wprowadzaniu nowości zasada jest taka sam jak dla dorosłych, małe zmiany, powoli.
Dobrze by było, aby to dzieci same przygotowywały sobie posiłki z dozwolonych produktów. Dzięki temu wybiorą co lubią, mają wpływ i wkład w zdrowe żywienie, a do tego chętniej to zjedzą, gdy pokus wokoło wiele. Konsekwencja i brak kar na tym polu są niezwykle ważne. Akceptacja przynosi trwałe rezultaty. Zapytajcie dzieci, one dobrze wiedzą, gdy postąpią źle. Nie trzeba im tego podkreślać. Ba, nie można bo efekt będzie odwrotny.
Dzieci uczą się przez obserwacja i uwierzcie jest to jedna z najlepszych metod nauki. Pozwólcie im wybierać swoje smaki. Dajcie możliwość i stwórzcie atmosferę do zdobywania wiedzy na ten temat, a mile was zaskoczą. Wtedy, gdy to one będą odpowiedzialne za swoje zdrowie, podejmą działania z pasją i odniosą sukces na polu walki z otyłością. Nie zapomnijcie o wsparciu, akceptacji i informowaniu ich nawet o najmniejszych efektach ich ciężkiej pracy. Im może być trudno je dostrzec.
Każdy kto zmaga się z otyłością mógłby ją umieścić w innym worku uwarunkowań. Dla jednych będzie to choroba, dla drugich uzależnienie, lenistwo i wiele innych. Nie ma znaczenia tak naprawdę co jest jej podłożem, ważne jest co ty możesz z tym zrobić. Zamartwianie się, karcenie za zjedzenie kolejnego kawałka czekolady czy wypicie następnej butelki coli, prowadzi do błędnego koła. Oczywiście mózg lubi stagnację i będzie zachęcał cię do pozostania w znanym mu stanie, ale chyba nie dlatego trafiłeś do mnie na bloga.
- Oszukaj mózg, wprowadzaj małe zmiany, powoli. Jesz codziennie tabliczkę czekolady. Zrezygnuj z jednej kostki w jednym dniu. Pozostałe 6 dni jadaj jak dotychczas. W kolejnym tygodniu z kostki w drugim dniu. Nim się obejrzysz będziesz zjadał po kostce dziennie, aż, no właśnie co…J Pamiętaj przy tym, aby w miejsce tej jednej zabranej kostki wprowadzić coś zdrowego, owoc który lubisz, np. jedno winogrono. Dzięki tego typu działaniom organizm nie zauważy braku, a skupi się na smaku.
- Konsekwentnie wprowadzaj małe zmiany, powoli. Nic tak nie powoduje zmian jak niezauważalne działania.
- Akceptuj porażki, gdy wystąpią i działaj dalej. Pamiętaj wygranym jest ten, który staje na starcie za każdym razem! Nie ważne ile razy się tam pojawi!
- Traktuj jedzenie jak niezbędny do życia środek, a przyjemności szukaj w pasjach.
- Pamiętaj jesteś Panem swojego ciała i najlepszym swoim lekarzem. To Ty wiesz najlepiej co ci służy, a co nie. Słuchaj swojego organizmu. Gdy działasz za szybko zwolnij.
- Popracuj z emocjami. Często to one są głównym powodem otyłości. Metody mindfulness będą tu pomocne. Za każdym razem, gdy najdzie cię ochota na słodycz, zastanów się skąd ta myśl przyszła i jakie wywołuje emocje. Z reguły, gdy jest nam źle, sięgamy po niezdrowe produkty. Mówimy wtedy o zajadaniu problemów. Nie same problemy są problemem, a emocje, które im towarzyszą i umiejętności pracy z nimi. Co dla jednych jest problemem dla innych będzie wyzwaniem. Ważne jest z której strony patrzysz.
- Przede wszystkim akceptuj siebie, poznaj siebie. Żadna zmiana nie przetrwała długo, jeśli nie wiązała się z akceptacją wszystkiego co z nią przychodzi. Poznanie siebie umacnia ten proces.
- Pod żadnym pozorem nie pozwól sobie wmówić, że coś jest z tobą nie tak bo jesteś otyły. Zmiana musi pochodzić od ciebie, a nie z oczekiwań innych w stosunku do ciebie!
Trzymam kciuki! Powodzenia!